Dłużnik też człowiek, ale życie ma ciężkie
Według najnowszych prognoz (które boleśnie na własnej skórze odczuwa każdy z nas) rok 2023 upłynie pod znakiem spowolnienia gospodarczego oraz wzrostu zadłużenia, zarówno firm, jak i osób prywatnych. Pod koniec grudnia 2022 r. w Krajowym Rejestrze Długów było zarejestrowanych 2,38 mln osób. Ich zadłużenie opiewało w sumie na 44,4 mld zł. W najbliższej przyszłości będzie tylko gorzej.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z praktycznymi poradami.
A długi rosną
Według badania BIG InfoMonito (https://prnews.pl/rok-2023-dluznikow-bedzie-wiecej-kredyty-dostana-tylko-ci-ktorych-bedzie-na-to-stac-468667) blisko 2,7 mln Polaków zalega ze spłatą 79 mld zł. Co jednak gorsze, w ciągu ostatnich 365 dni kwota przeterminowanych zobowiązań wzrosłą o prawie 6,5 mld zł. Przeciętne zadłużenie wynosi 29 tys. zł na osobę. Te niepokojące dane odzwierciedlają problemy konsumentów w walce z gigantyczną inflacją. Podwyżki cen praktycznie wszystkiego sprawiły, że obywatele przestali być sumiennymi płatnikami. Konsekwencje opóźnień są opłakane. Powodują nie tylko problemy natury finansowej, ale również psychicznej i społecznej. Figurowanie na tzw. “czarnej liście dłużników” oznacza wypadnięcie z rynku finansowego, a w konsekwencji brak możliwości realizowania wielu potrzeb, wstyd, poczucie wyobcowania, lęk.
Mam dług w banku. Otrzymywałam monity przez dłuższy czas. Nie mam za co spłacić. Nie mam pracy. Zasiłku teraz też nie mam. Nie starcza mi na życie, a nie mieszkam sama. Próbowałam się z bankiem porozumieć, ale bezskutecznie. Czy jest coś, co mogę zrobić?
Wpadłam w straszne bagno. Z początkiem pandemii znalazłam się w sytuacji, która mnie przerosła. Wziąłem chwilówkę z zamiarem szybkiego spłacenia. Skończyło się tak, że wpadłam w spiralę długów, biorąc kolejne pożyczki, aby spłacić poprzednie. W pewnym momencie doszło do tego, że nie mogłam już wziąć następnej. Od ponad roku jestem w takiej sytuacji. Nie mogę nic spłacić. Przestałam odbierać wiadomości, telefony, popadłam w depresję, przez którą czasem odechciewa mi się żyć. Nikt z rodziny nie zna powagi sytuacji na 100 proc., ale też nikt nie jest w stanie mi pomóc. Nie mam pomysłu, co robić, żeby było mi trochę lżej na sercu. Liczę na wskazówki kogoś obeznanego.
Zajęcie na wynagrodzeniu, zajęcie na koncie, zajęty zwrot podatku. Zaczyna mnie to wszystko przerastać. Długi nie maleją, a zakład pracy przelewa na konto poniżej najniższej krajowej. Może ktoś jest w stanie podpowiedzieć, jak to ogarnąć? Spłacać, owszem, ale i mieć za co żyć.
- czytamy na jednym z internetowych forów poświęconych wychodzeniu z długów.
- Najbardziej problematyczne do spłacenia są kwoty od 2 do 5 tys. zł, bo aż 17 proc. osób ma takie zaległości. Natomiast 15 proc. Polaków ma do zwrotu zobowiązania od 5 do 10 tys. zł- wyjaśnia ekspertka BIG InfoMonitor Diana Borowiecka (https://www.money.pl/banki/kryzys-w-portfelach-polakow-dla-nich-10-tys-to-dlug-nierealny-do-splaty-6835923097828032a.html).
Królem dłużników roku 2022 został pewien starszy mieszkaniec woj. lubelskiego. Jego zobowiązania wobec wierzycieli wyniosły niemal 78 mln zł (https://www.rp.pl/finanse/art37002281-krol-polskich-dluznikow-ma-do-zwrocenia-ponad-77-mln-zl).
Na co poszły te pieniądze?
Oczywiście dłużnik dłużnikowi nierówny. Niektórzy pożyczają pieniądze na przyjemności czy chwilowe kaprysy, inni po to, by związać koniec z końcem. Historie tych ostatnich są szczególnie przejmujące. Jako że najczęściej są to osoby bez zdolności kredytowej, umożliwiającej zaciągnięcie zobowiązania w banku, zwracają się do instytucji finansowych oferujących tzw. “chwilówki”. Chwilówkę może dostać prawie każdy przy minimum formalności. Czytaj- bez dokładnego sprawdzenia możliwości spłaty. Zdobycie łatwych pieniędzy kończy się w wielu przypadkach wpadnięciem w spiralę zadłużenia, z której niezwykle trudno jest wyjść.
- Moja aktualna sytuacja finansowa jest tragiczna- wyznaje Magdalena, 38-latka z Torunia.- Aktualnie jestem zadłużona na ponad 100 tys. 58 tys. w banku, a reszta to chwilówki. Wpadłam w typową spiralę- zaciągałam łatwe pożyczki po to, by spłacić inne zobowiązania. Wydawało się to bardzo proste. Byłam przekonana, że spokojnie wszystko ogarnę. Kredyt w banku jest już na etapie komornika, próbuję się z nim dogadać, ale proponuje bardzo wysokie raty, których nie jestem w stanie płacić. Jestem na zwolnieniu lekarskim z powodu ciąży, nie mogę dorabiać. Nikt nie wie o moich problemach, nawet mąż. Boję się mu powiedzieć. W sumie nie wiem, dlaczego, ale się boję. Oczywiście sama jestem sobie winna. Najgorsze jest to, że biorąc pierwszy kredyt, zdawałam sobie sprawę, że kredyty są złem. A jednak, po zrobieniu pierwszego kroku, brnęłam w nie dalej. Jest mi naprawdę ciężko. Po nocach śnią mi się komornicy.
- Jakiś czas temu musiałem wziąć chwilówkę w firmie P. Spłaciłem już kapitał, zostało prawie drugie tyle odsetek. Jest mega ciężko, bo podnieśli mi czynsz. Po opłaceniu wszystkiego kasy starcza na pół miesiąca. Czy jak mam ratę miesięczną 400 zł, to mogę spłacać po 100,150? Coś mi zrobią? Błagam, pomóżcie, bo zabraknie mi na chleb z masłem. Jak spytałem przedstawiciela firmy, to powiedział, że naliczą mi takie odsetki, że kilka lat będę spłacać. Help!- napisał na forum dla dłużników internauta Paweł.
Komentujący próbowali autora pocieszyć:
- Ja bym już nie płaciła złodziejom ani grosza, ale wiem, że do tego trzeba dojrzeć.
- Rób tak jak ja. Wpłacam ile mam i kiedy mam. Spłacić muszę, ale wiem, że w terminie się nie zmieszczę. Dzwonią, ale uprzejmie mówię, że nie zgadzam się na nagrywanie rozmowy, więc muszą się rozłączyć.
- Dajecie się robić jak dzieci. Tyle jest tu pisane na temat firm typu P., a wy dalej swoje. Zamiast przeczytać umowę, gdzie napisane jest, że P. ciągnie odsetki od kredytowanych kosztów, czyli robi pożyczkobiorcę w konia, dodatkowo zastrzega ogromną prowizję, to piszecie, żeby wpłacać po 20 zł. No po prostu ręce opadają. Może ich jeszcze przeprosić i zamiast kupić jedzenie, to zapłacić im kasę? Nie lepiej pozbierać kasę na obronę w sądzie, zalać ich reklamacjami i powiedzieć STOP?
- Długi to niewolnictwo. Jeżeli uwolnisz głowę i będziesz spłacać według swoich możliwości, wszyscy będą zadowoleni. Nie trać wiary w siebie i myśl! Takie długi to nie długi. Motywacja i konsekwencja.
Faktem jest, że wielu dłużników potrzebuje mentalnego wsparcia. Ci, którzy poważnie traktują swoje zobowiązania, przeważnie bardzo obawiają się konsekwencji zaległości. Czasami ich strach jest nakręcany przez pracowników firm pożyczkowych. Sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły na temat finansów.
Postrach dłużników- windykator terenowy
W wielu firmach oferujących chwilówki pracują tak zwani windykatorzy terenowi. Ich zadaniem jest wyegzekwowanie od dłużnika zaległych pieniędzy. Wachlarz metod, które wykorzystują, jest szeroki: od rozmów telefonicznych po wizyty w miejscu zamieszkania lub zakładzie pracy. W powszechnym rozumieniu windykator terenowy kojarzy się z komornikiem lub policjantem. Tymczasem to tylko zwykły pracownik firmy X czy Y, który nie posiada żadnych specjalnych uprawnień względem dłużnika. Niestety, jego statusu nie regulują żadne przepisy.
W praktyce oznacza to, że faktycznie windykator może przyjechać pod dom klienta, ale ten nie musi mu otwierać, ani nawet z nim rozmawiać. Podobnie z połączeniami telefonicznymi. Działania przedstawiciela firmy udzielającej pożyczek nie mogą nosić znamion uporczywego nękania czy zastraszania. Jeśli noszą, to powinny być zgłaszane na policję. Już samo wyjawienie kwoty długu osobom trzecim (rodzinie, sąsiadom) może być uznane przez sąd za czyn zabroniony.
Czy windykator terenowy z firmy Z. ma prawo wejść do domu i zabrać sprzęt, który był jako “zastaw” pożyczki w umowie?- pyta na jednym z forów użytkownik Xantu.
- Windykator to nie komornik i nie ma takiego prawa. Prawo polskie jest jednak wyżej niż jakaś tam wymyślona przez firmę krzak umowa.
- Firma ma prawo odebrać zastaw wyłącznie na drodze sądowej.
- czytamy w odpowiedziach.
Jak się zachować, kiedy przychodzi windykator? Jest to postawny mężczyzna, budzi lęk. Przychodzi o różnych porach dnia, często, gdy dzieci są same w domu. Wypisuje chamskie smsy. Nie ukrywam, że boję się go. Martwię się, że może zrobić dzieciom krzywdę- niepokoi się Malwina.- Kiedyś powiedziałam temu człowiekowi, że czuję się zastraszana, że nie może tak robić, że zgłoszę to na policję. Odpowiedział, że śmiało, mogę zgłosić. A on zgłosi, że go okradam, wyłudziłam pieniądze.
Wpis kobiety zebrał ponad setkę komentarzy. Oto niektóre z nich:
- Można zgłosić to do odpowiednich służb. Moja znajoma była tak prześladowana. Windykator pukał do jej drzwi chyba z pół godziny. Wezwała policję, to uciekł, bo się wystraszył, że będzie miał problemy. Nękanie jest w Polsce karalne. Jak chcą, to niech zgłoszą sprawę do sądu, a od egzekwowania pieniędzy jest komornik. Dlatego odpowiedzieć, że zgłasza się sprawę do prokuratury. Nie dać się zastraszyć!
- Niestety te instytucje finansowe notorycznie łamią prawo. Nawet jak jesteś dłużnikiem, masz prawo do szacunku i rozwiązywania swoich problemów.
- To jest jawne zastraszanie i gra na emocjach. Proszę spłacać w swoim tempie. Założyć w telefonie aplikację blokującą niechciane numery.
Dobry zwyczaj - nie pożyczaj
Aby uchronić się przed tymi wszystkimi nieprzyjemnościami, najlepiej w ogóle nie zaciągać długów. A już na pewno nie pożyczać pieniędzy, z których zamierzamy sfinansować konsumpcyjne zachcianki, bez których spokojnie możemy się obejść. Jeśli jednak posiadamy już jakieś zobowiązanie, to nie należy unikać za nie odpowiedzialności. Chowanie głowy w piasek, nieodbieranie pism czy telefonów, unikanie kontaktu z przedstawicielami wierzyciela może nas w ostateczności słono kosztować. Zawsze warto próbować po ludzku się dogadać, gdyż wielu pożyczkodawców jest skłonnych pójść dłużnikowi na rękę.
Ci, którzy absolutnie nie widzą wyjścia ze spirali, mogą rozważyć upadłość konsumencką. Jest to specjalna procedura sądowa mająca na celu umożliwienie osobom, które przestały być wypłacalne, wyjście na prostą. Ogłoszenie upadłości może wydawać się doskonałym wyjściem z sytuacji, ale zanim się z niego skorzysta, warto się dobrze zastanowić. Skutki upadłości niosą bowiem za sobą poważne i długofalowe konsekwencje, między innymi:
- konieczność wyprzedaży wielu elementów majątku;
- ryzyko utraty mieszkania;
- mocno ograniczoną możliwość dysponowania własnymi pieniędzmi;
- niemożność zaciągania kolejnych kredytów.
Cały proces ogłaszania przez konsumenta bankructwa może trwać nawet do 5 lat.