Podróżowanie samolotem w dobie koronawirusa

Bezpieczeństwo na lotniskach w Polsce

W przeciągu ostatnich dwóch tygodni miałam okazję wylecieć z dwóch różnych polskich lotnisk – z Warszawy oraz Katowic. Przez pandemię COVID-19, zmienionych – bądź podrasowanych raczej – zostało wiele standardowych procedur bezpieczeństwa na wszystkich lotniskach. Oczywiście, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Jako autorka podróżniczego bloga Byle do wylotu postanowiłam sprawdzić, jak obecnie wygląda sytuacja w Warszawie i Katowicach.

Zacznijmy od Warszawy i najbardziej popularnego lotniska w Polsce, Chopina. Na terenie tego lotniska obowiązują ścisłe zasady poruszania się po terminalu. Nie ma możliwości, by na teren lotniska weszły osoby inne, niż podróżujące samolotem. Tak więc, nie ma już tradycyjnych pożegnań w terminalu. Wpuszczane na lotnisko są jedynie osoby z ważnym biletem lotniczym (wydrukowanym lub elektronicznym, na smartfonie). Pasażerowie mogą wejść trzema wejściami, które znajdują się w strefie CDE bądź dwoma w strefie AB. W momencie wejścia na terminal, każdy podróżujący musi przestawić obsłudze bilet na samolot, kartę boardingową bądź inny dokument, który uprawnia go do odbycia rejsu lotniczego.

Co ważne, w Warszawie przed wpuszczeniem na terminal mierzona jest też każdemu temperatura, za pomocą kamery termowizyjnej. Jeżeli okaże się, że pasażer ma powyżej 38 st. C, na pewno zostanie on zidentyfikowany przez służby lotniskowe. Może być też tak, że osoba z podwyższoną temperaturą nie zostanie wpuszczona na lotnisko, a co za tym idzie – nie odbędzie swojej podróży. Podobne procedury z wpuszczaniem na lotnisko są również w Katowicach. Lotniska zalecają też – o ile jest w ogóle taka możliwość – posiadanie biletu elektronicznego i samodzielną odprawę. No chyba, że leci się z biurem podróży lub nadaje się bagaż rejestrowany.

Maseczki, dystans społeczny, dezynfekcja na lotnisku

Jeżeli w podróż wybiera się cała rodzina, nie musi ona trzymać się zasady trzymania dystansu społecznego – co akurat jest w pełni zrozumiałe. Gdy jednak np. u jednego członków rodziny temperatura będzie powyżej 38 stopni, cała rodzina może zostać poddana weryfikacji medycznej. Z tego, co zaobserwowałam, na lotnisku nie było ani jednej osoby bez maseczki na twarzy. Podróżujący mają obowiązek ją nosić – od momentu, gdy wejdą na teren terminala lotniska zarówno w Warszawie, jak i w Katowicach. Nie widziałam, by ktokolwiek od tej reguły odstępował – może poza kilkoma osobami, które przed wejściem do terminala maseczki miały zsunięte na szyję.

Oczywiście, każdy powinien mieć również zdezynfekowane ręce. Na terenie polskich lotnisk znajdują się wszędzie dozowniki z płynami, które są uważam wystarczająco widoczne dla każdego pasażera. Oczywiście większość ludzi miało przy sobie swój własny, mały pojemniczek z płynem do dezynfekcji. Jednorazowe rękawiczki nie są obowiązkowe, choć zaleca się je nosić dla własnego bezpieczeństwa. Na obu lotniskach widziałam może kilka osób, które miały założone rękawiczki ochronne.

Jeżeli ktoś nie zastosowałby do zaleceń i np. nie miał na sobie maseczki ochronnej, można takie osoby zgłosić służbom ochrony na lotnisku. Ze stosowania maseczek wyłączone są jednak osoby poniżej 4 roku życia, osoby z problemami oddechowymi albo pasażerowie, którzy nie mogą założyć maseczki w związku z innym problemem zdrowotnym. Z tego, co jeszcze zdążyłam zauważyć, zarówno w Warszawie jak i w Katowicach można zakupić maseczki, rękawiczki i płyn dezynfekcyjny bezpośrednio na terminalu. W kilku punktach znajdują się specjalne automaty, w których można się zaopatrzyć w niezbędne środki ochronne oraz higieny osobistej.

Przygotowanie do lotu – koronawirus kontra odprawa lotniskowa

Odprawa samolotowa, krok po kroku

Z Warszawy wylatywałam do Czarnogóry, a tydzień później leciałam z Katowic na Zakynthos. W obu przypadkach, odprawa wyglądała bardzo podobnie. Do stanowisk check-in podchodzi się zachowując odpowiedni dystans, o którym informują m.in. naklejki na podłodze. Nie zauważyłam, by w kolejce do odprawy bagażowej ludzie zaniedbywali nakaz utrzymania dystansu społecznego. Nikt nie wchodził sobie w drogę. Przed stanowiskami do odprawy znajdują się specjalne osłony (pleksy), by ograniczyć kontakt między pracownikiem a podróżującymi. Okienek check-in otwartych jest kilka – w zależności od tego, jakie jest zapotrzebowanie na dany lot. Zdążyłam zauważyć, że stanowiska odpraw są przydzielane w każdej strefie terminalu, aby maksymalnie odseparować ludzi – np. w Katowicach, tylko do odprawy na Zakynthos, podróżujący szli do terminala znajdującego się poza głównym (terminal T) i otwarte tam było tylko jedno okienko check-in.

Co do kontroli bezpieczeństwa, tutaj mam już mieszane uczucia. Porównując ze sobą lotnisko w Warszawie i Katowicach zauważyłam, że w Warszawie ludzie mniej pilnowali odstępów. Faktycznie, przed kontrolą bezpieczeństwa przygotowana była specjalna kolejka z tradycyjnych, rozwijanych taśm lotniskowych. Jednak, mimo naklejek informacyjnych na podłodzie, ludzie w Warszawie w ogóle nie zachowywali dystansu, idąc na kontrolę bezpieczeństwa. Nie było mowy, że zachowany tam był odstęp 1,5 metra. W Katowicach było to rozegrane o wiele lepiej – wejścia na kontrolę bezpieczeństwa pilnował strażnik i czekał, aż pasażerowie ulokują swoje przedmioty w koszach na taśmie. Dopiero, gdy można było między kolejnymi pasażerami zachować wymagany dystans, strażnik wpuszczał kolejnych ludzi do kontroli. W Warszawie niestety, ale takiej osoby brakowało.

Czekając na samolot

W strefie wolnocłowej, oczywiście również są specjalne oznaczenia kolejkowania i trzymania dystansu. W Warszawie i Katowicach zauważyłam, że wszędzie zostały też zamocowane specjalne oznaczenia, by zachować odstęp – np. niektóre siedziska są wyłączone z użytku po to, by minimalizować odstęp między pasażerami lotniska. Wyłączona jest również m.in. zdatna woda do picia, którą wcześniej można było uzupełniać własne butelki. Zamknięte są również palarnie.

Jeżeli chodzi o kolejki do gate (bramki), na pewno separowane są od siebie dwa rejsy, realizowane w podobnym czasie. Jednak, w dalszym ciągu funkcjonują np. dwie kolejki do jednego rejsu. I tutaj z utrzymaniem dystansu społecznego w dalszym ciągu jest problem. W Warszawie było pod tym względem nieco lepiej – dlatego, że obsługa lotniska wpuszczała do rękawa pasażerów według ich numerów na bilecie. W Katowicach tego nie było. Oczywiście, na strefie wolnocłowej też ustawione są tzw. „maseczkomaty”, w których można zaopatrzyć się w środki higieny osobistej.

Lot samolotem a pandemia COVID-19. Co się zmieniło?

Autobus i wejście na pokład

I tutaj zaczynają się schody, a ściśle utrzymywany dystans społeczny ucieka w niepamięć pasażerów. Wszyscy są tak podekscytowani lotem, że zapominają o trzymaniu odległości. Zresztą, chyba nie ma na tyle autobusów, by pomieścić wszystkich pasażerów – oczywiście, przy zachowaniu dystansu społecznego. Teoretycznie, autobusy powinny być obłożone do 40 % maksymalnie. Praktycznie, kiedy weszliśmy do autobusu dowożącego nas pod samolot, ścisk był niesamowity. Nie było więc mowy o zachowaniu jakiegokolwiek dystansu społecznego, bo każdy prawie na sobie stał. Po „wysypaniu” się z autokarów, każdy pędził w stronę samolotu.

Ku mojemu zadowoleniu, nie ma mowy o przesiadaniu się i zamianie miejsc w samolocie – jak to jeszcze bywało przed czasem pandemii koronawirusa. Każdy pasażer ma zająć swoje ściśle wyznaczone miejsce, wpisane na bilecie. W Katowicach pod tym względem był większy chaos, niż w Warszawie – gdzie pasażerowie zajmowali miejsca, będąc wpuszczani do rękawa po kolei, wywoływani przez obsługę lotniska.

W samolocie załoga wyposażona jest w środki ochrony osobistej, czyli maseczki i rękawiczki. Każdy pasażer również ma mieć na sobie maseczkę, która powinna znajdować się na twarzy podczas trwania całego rejsu samolotem. Serwis pokładowy ograniczono do minimum, a przekąski czy napoje serwowane są w osobnych opakowaniach. Jeżeli ktoś ma potrzebę skorzystania z toalety, musi wcześniej obowiązkowo poinformować o tym załogę. To akurat plus, w bo w korytarzu do toalety zawsze uformowana była kolejka, a ludzie dosłownie wchodzili sobie na głowę. Teraz jest spokojniej i bardziej komfortowo. Każdy pasażer musi również wypełnić kartę zdrowia, a następnie oddać ją załodze pokładowej.

Dystans społeczny a wyjście z samolotu i na halę przylotów

W samolotach, którymi przyleciałam zarówno do Czarnogóry, jak i na Zakynthos, obowiązywała ta sama zasada – wychodzenie z samolotu w kolejności od przodu. A więc, pokład samolotu najpierw opuszczały osoby zajmujące przednie siedzenia, później środek samolotu, a na samym końcu pasażerowie z tylnej części pokładu. W ten sposób, nie było niepotrzebnego chaosu, jaki zwykle pojawiał w samolotach tuż po wylądowaniu.

Na zewnątrz czekały już na nas autobusy, które zbierały pasażerów, trochę zapominając o konieczności zachowania dystansu społecznego. Będąc już przecież w obcym kraju, pasażerowie zdawali się także zapominać o jakimkolwiek dystansie. Co tam ścisk, procedury bezpieczeństwa. Przecież są na wakacjach. Więc po co w ogóle myśleć o jakimś… koronawirusie? O tym, jak wygląda Czarnogóra i Zakynthos w dobie COVID-19, przeczytać można więc na moim blogu oraz Instagramie Byle do wylotu.

ikona podziel się Przekaż dalej