Syndrom oszusta

Bardzo wiele kobiet zmaga się z tzw. “syndromem oszusta’, czyli przekonaniem o własnej niekompetencji. Uważają, że wszystkie zawodowe sukcesy osiągnęły przez przypadek, dzięki łutowi szczęścia lub zbiegowi okoliczności.

- Wiele razy w swojej karierze widziałam zahukane super babki, które siedziały jak mysz pod miotłą, kiedy ich dużo mniej sprawni intelektualnie koledzy robili z siebie nie wiadomo co - mówi z przekąsem Agnieszka, czterdziestoletnia dziennikarka telewizyjna. - No i niestety, ci drudzy, bardziej wygadani - zazwyczaj wygrywali. W mojej firmie zmarnowało się w ten sposób wiele kobiecych talentów.

“Syndrom oszusta” dochodzi do głosu szczególnie w trakcie poszukiwania pracy. Badania przeprowadzone przez Hewlett Packard wykazały, że kobiety aplikują na dane stanowisko kiedy spełniają 100% wymagań. Mężczyznom wystarcza 60 %. O czym to świadczy? Po części o nieznajomości procesu rekrutacji - aby dostać się do wymarzonej firmy wystarczy spełniać tylko klika kluczowych wymagań. Pozostałe kompetencje można uzupełnić już w trakcie pracy.

- Poza tym liczy się bezpośredni kontakt z człowiekiem. Właśnie w taki sposób zdobyłam wymarzoną robotę - śmieje się Marzena, dwudziestoośmioletnia managerka salonu medycyny estetycznej. - Aplikowałam na stanowisko recepcjonistki, ale po spotkaniu z właścicielem kliniki otrzymałam dużo lepszą ofertę. Szczerze to nawet o niej nie marzyłam, bo myślałam, że jestem za mało doświadczona. Tymczasem mój rozmówca zobaczył we mnie potencjał, o który sama siebie nie podejrzewałam.

Im dalej w las…

Paradoksalnie bywa i tak, że w miarę rozwoju kariery kobiety, zamiast wzmacniać swoje poczucie własnej wartości, coraz bardziej je kwestionują. Zastanawiają się czy na pewno są specjalistkami w swojej dziedzinie. Obawiają się walczyć o stanowiska, które wiązałyby się z nowymi wyzwaniami. Dziesięć razy zastanowią się, zanim podejmą decyzję o zmianie pracodawcy.

- Czasy są, jakie są - tłumaczy Basia, pracownica biurowa. - Nie ma co wybrzydzać, tylko cieszyć się, że w ogóle jest jakaś praca. Po co mam się wychylać, skoro nie mam najgorzej? Przynajmniej wiem, czego się ode mnie oczekuje. Czy w innym miejscu zarabiałabym więcej? Być może tak, ale nie mam ochoty ryzykować.

Tego rodzaju postawa wynika ze specyficznego wychowania. Rodzice, którzy całe życie spędzili w stabilnym środowisku zatrudnienia (np państwowych firmach) przekonują swoje latorośle do stawiania przede wszystkim na bezpieczeństwo. Stanowisko urzędnika lub funkcjonariusza administracji publicznej, choć przeważnie gorzej płatne, gwarantuje święty spokój. A ten jest dla kobiet na wagę złota, szczególnie jeśli planują założyć rodzinę.

W dzisiejszych czasach nawet etat nie chroni cię przed kłopotami - dementuje Wioleta, trzydziestodwuletnia asystentka marketingu. - Będą chcieli cię zwolnić, to zwolnią. O ile w ogóle się dostaniesz. Moja kumpela w trakcie rekrutacji usłyszała pytanie czy i kiedy zamierza zajść w ciążę, bo firma nie chce przyjmować ktoś, kto za chwilę pójdzie na zwolnienie.

Niewidzialne pracownice

Czas to, oprócz niskiego poczucia własnej wartości, to kolejny wróg aktywnych zawodowo kobiet. W Polsce osoby 40 i 50 + są dużo mniej chętnie zatrudniane niż osoby przed 30. Kobiety po 50 roku życia mają zdecydowanie najgorzej. Dla pracodawców są właściwie niewidzialne, choć często odznaczają się bardzo wysokimi kompetencjami i lojalnością wobec szefostwa.

- Na ten stan rzeczy składa się kilka przyczyn: starszemu pracownikowi nie wypada zaproponować najniższej krajowej ani śmieciówki, jak to ma nagminnie miejsce w przypadku młodych ludzi. Panuje również przekonanie, że “staruszek” nie nauczy się niczego nowego, a nawet jeśli, to z oporami. Wszystko to są krzywdzące stereotypy, ale wciąż działają. - mówi Monika, pracownica działu HR w średniej wielkości firmie.

- Niedawno skończyłam 40. lat i jestem przerażona - opowiada Agata, dziennikarka prasowa. - Kiedyś mogłam przebierać w ofertach, a teraz pojawiają się one niezwykle rzadko. A jak już są, to mi nie odpowiadają. Nie mogę sobie pozwolić na pracę za 2 tysiące, bo nie opłacę za to rachunków, A do rodziców przecież nie wrócę.

W efekcie powstaje błędne koło, które mści się między innymi w postaci niewydolnego systemu opieki społecznej. Powszechnie wiadomo, że czas pracy obu płci powinien zostać wydłużony, ale jak to zrobić, skoro już po czterdziestce stajemy się dla pracodawców mało atrakcyjni? Czy nikt nie zauważa, że pracownik dojrzały to pracownik lojalny, który nie odejdzie z dnia na dzień tylko dlatego, że ktoś zaproponował mu 100 zł więcej.

Średni czas poszukiwania pracy to 7,5 miesiąca. Dla kobiet w wieku 45-54 lata okres ten wynosi już 9,5 miesiąca. Mało która posiada odpowiednio dużą poduszkę finansową, aby spokojnie przeczekać. Kiedy oszczędności stopnieją, musi liczyć na przychylność rodziny i znajomych, albo się zadłużyć. Długi sprawiają z kolei, iż zdesperowana pracownica drastycznie obniża swoje wymagania, podejmuje pracę poniżej kompetencji, co wpływa na jej poczucie wartości. I koło się zamyka. Sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły na temat pracy.

(Nie)wszystko jest w twojej głowie

Czy więc kobiety są same sobie winne? Może gdyby zachowywały się bardziej przebojowo i stawiały twarde wymagania, to sytuacja wyglądałaby inaczej? Trochę tak, ale nie do końca. Aby cokolwiek się poprawiło, potrzebna jest zmiana postępowania nie tylko samych pracownic, ale również ich zwierzchników. O to będzie jednak najtrudniej.

Kobieta podczas rozmowy kwalifikacyjnej, a także kobieta na rynku pracy, zjawisko, luka płacowa, szklany sufit
Kobieta na rozmowe kwalifikacyjnej oraz kobieta na rynku pracy

Kolejnym zagadnieniem jest nierówność płac. Według danych Biura Rzecznika Praw Obywatelskich w 2019 r. mężczyźni zarabiali średnio o blisko 9% więcej niż kobiety, podczas gdy w 2015 r. ta przewaga wynosiła ok. 7%. Sytuacja się więc pogarsza. I tu akurat wiele mogłyby zrobić same zainteresowane. Aż ⅓ Polek obawia się prosić o podwyżkę. W efekcie walczą o większe pieniądze i awans 85% rzadziej niż mężczyźni i przeciętnie chcą 30% mniej niż na to zasługują.

- Tak zostałyśmy wychowane. Asertywność, walka o swoje są niekobiece, w przeciwieństwie do uległości i pokory - zżyma się Wiktoria, pracownica działu HR. - Dziewczynka, która od małego słyszy, że ma być grzeczna nie zmieni się nagle w lwicę. To strasznie przykre, tym bardziej, że mnóstwo kobiet naprawdę zasługuje na więcej. Mogę im jedynie powiedzieć - odwagi! Poproś szefa o rozmowę, przygotuj rzeczowe argumenty, zadbaj o odpowiednią mowę ciała. Rezultat może cię zaskoczyć!

-Kiedy widzę zahukaną dziewczynę z potencjałem, zawsze staram się jej pomóc - mówi Maciej, head of studio jednej z firm produkującej gry komputerowe. - Jeśli dobrze pracuje i jej zdolna, to podkreślam, że powinna wysoko się cenić. Chociaż to nie ja podejmuję ostateczną decyzję o wynagrodzeniach, to jestem w stanie negocjować z wyższym kierownictwem jeśli widzę, że ktoś na nią zasługuje.

Kobieta kobiecie

A może rozwiązaniem byłby parytet płci na kierowniczych stanowiskach?

-W życiu nie byłam tak źle traktowana jak przez swoje szefowe- wyznaje Marzena, była dziennikarka telewizyjnego kanału dla kobiet. -Plotkowanie, podcinanie skrzydeł, fochy, wymagania z księżyca, serio, mogłabym długo wymieniać. Całą moją redakcję powinno się spalić i postawić na nowo. Solidarność jajników, akurat! Żaden facet tak żle mnie nie traktował, jak moje koleżanki.

Niestety, zjawisko to wcale nie jest odosobnione. Zawiść i zazdrość między kobietami wciąż występuje zbyt często. Z tego powodu poleca się nawet atrakcyjnym kobietom, aby nie załączały zdjęcia do swojego CV. Dlaczego? Ponieważ większość rekruterek to kobiety. Jeśli poczują się zagrożone przez daną kandydatkę - odrzucą ją bez patrzenia na kompetencje. Wskazują na to badania przeprowadzone w Izraelu. Spośród pięknych kobiet tylko co 12. była zapraszana na rozmowę.

Można byłoby przypuszczać, że rynek pracy XXI wieku jest dużo bardziej nowoczesny. Tymczasem nadal mamy w tej dziedzinie dużo do zrobienia. Uregulowania prawne nie wystarczą, potrzebna jest jeszcze świadomość i działanie samych zainteresowanych. Szczególnie że procentowy udział kobiet w rynku pracy systematycznie rośnie. Przedstawicielki płci pięknej mają zatem realną moc, muszą jedynie w siebie uwierzyć.

ikona podziel się Przekaż dalej