Duży może więcej

Przez dziesięciolecia kierowcy aut panowali niepodzielnie na polskich drogach. Jednak już od dłuższego czasu sytuacja ta stopniowo ulega zmianie. Mieszkańcy większych i mniejszych ośrodków miejskich coraz częściej przesiadają się na rowery. Jednoślady pozwalają na szybsze przemieszczanie się z punktu A do B z pominięciem korków oraz niewydolnej w wielu przypadkach komunikacji miejskiej. Za wzrostem entuzjazmu wobec dwukołowców nie nadąża rozwój infrastruktury. Sieć ścieżek rowerowych jest nadal niewystarczająca w stosunku do potrzeb. Równie wiele do życzenia pozostawia poziom świadomości zarówno kierowców, jak i rowerzystów odnośnie obowiązujących przepisów prawa drogowego.

Trzecią stroną tej układanki są piesi, którzy- rzecz jasna- byli zawsze. Nie ulega jednak wątpliwości, że transformacja gospodarcza i uwarunkowania historyczno- społeczne sprawiają, że ich liczba również sukcesywnie się zwiększa, szczególnie w dużych miastach. Tempo życia i rozwój technologii wpływa na sposób poruszania się pieszych po mieście, co nierzadko powoduje poważne problemy. Brak dostatecznej uważności, rozkojarzenie, przebodźcowanie wpływa na obniżenie czujności i świadomości ewentualnego zagrożenia.

Efekty widać gołym okiem. Według statystyk opublikowanych przez Policję w 2021 roku najwięcej wypadków (15 066) spowodowali kierowcy pojazdów osobowych. W wyniku tych zdarzeń śmierć poniosło 1 370 osób, a 18 302 odniosły obrażenia. Tuż za nimi uplasowali się piesi. W 2021 roku spowodowali 1 218 wypadków (5,3% ogółu), w wyniku których śmierć poniosło 241 osób (10,7% ogółu zabitych), a 1 007 odniosło obrażenia (3,8% ogółu rannych). Do zdarzeń tych doszło głównie z powodu wejścia na jezdnię bezpośrednio przed jadącym pojazdem, wejścia na jezdnię zza przeszkody, przekroczenia jedni w miejscu niedozwolonym i na czerwonym świetle. Rowerzyści znaleźli się w tym zestawieniu dopiero na trzecim miejscu. W 2021 r. uczestniczyli w 3 513 wypadkach drogowych, w których zginęło 185 z nich, a rany odniosły 3 192 osoby (3 179 kierujących rowerami i 13 pasażerów). W porównaniu do roku ubiegłego liczba wypadków z udziałem cyklistów spadła o 6,8% (Dane Komendy Głównej Policji- Biura Ruchu drogowego, https://statystyka.policja.pl/st/ruch-drogowy/76562,Wypadki-drogowe-raporty-roczne.html).

Jak wynika z powyższych statystyk każda grupa uczestników ruchu drogowego ma na sumieniu mniejsze bądź większe grzechy. Nikt nie jest bez winy. Gdyby wszyscy solidarnie uderzyli się we własne piersi i wspólnie pracowali nad poprawą bezpieczeństwa, sytuacja miałaby szansę zmienić się na lepsze. Tymczasem każda ze stron woli tkwić w swoim okopie oskarżając “tego złego (rowerzystę, kierowcę, pieszego- niepotrzebne skreślić)” o wszystko, co najgorsze.

Po co ta agresja?

“Dziś usłyszałam od pedalarza (rowerzysta czy kolarz zachowałby się kulturalnie, pedalarze to coś z grupy >>madek<<, równie tępych, jak one), że mam spier….ć z chodnika z psami. Ścieżka rowerowa jest za pasem zieleni. Niestety nie doprecyzował gdzie mam spier….ć, bo ruszyłam na niego i sam zaczął uciekać, oczywiście wyzywając mnie od grubej lochy. No fakt, fit modelką nie jestem, ale dzięki moim gabarytom uniknął chyba ostrego wpierdzielu” - czytamy na jednym z forów internetowych.

“W Bielsku-Białej kierowca zaatakował pieszego. Wybiegł z auta, po czym z pięścią rzucił się na przechodnia. Wszystko uchwyciła kamera z zaparkowanego samochodu- donosi eska.pl. - [...] Do agresji miało przyczynić się wcześniejsze wtargnięcie pieszego pod samochód [...] Nawet jeśli zachowanie pieszego rozjuszyło kierowcę, nie daje to przyzwolenia na przemoc fizyczną”.

“[...] do niecodziennej sytuacji doszło na jednej z ulic w Lublinie. Kierowca wdał się w sprzeczkę z przechodniem, który nie respektował sygnalizacji świetlnej. Kłótnia przybrała niebezpieczny obrót, gdy pieszy zaczął próbować atakować oponenta... hulajnogą” - donosi portal o2.pl.

Przykładów można by mnożyć. Skąd się biorą tego typu sytuacje? Czy są cechą charakterystyczną wyłącznie polskich dróg? W końcu- jak głosi jedna z najbardziej znanych miejskich legend- za granicą potrafimy zachowywać się zupełnie inaczej, przestrzegać przepisów, zdjąć nogę z gazu, zaprezentować przynajmniej elementarną uprzejmość.

“Polski ruch drogowy nacechowany jest w znacznym stopniu zachowaniami agresywnymi. Ważne jest określenie >>jak wysoko jestem w hierarchii społecznej<<. Ponieważ w miejscu pracy, w szkole, w domu trudno to ustalić, bo tam jest trwała, już ustalona hierarchia, to swoją subiektywnie odczuwaną pozycję można poprawić najłatwiej w ruchu drogowym” - mówi Andrzej Markowski, psycholog ruchu drogowego, członek Stowarzyszenia Psychologów Transportu  w wywiadzie dla portalu rp.pl- “W Polsce (na tle krajów Europy Zachodniej) ruch drogowy nacechowany jest bardzo silnym stopniem agresji demonstrowanej przez kierowców. Kluczem do zrozumienia obyczajów panujących w ruchu drogowym jest psychologiczna analiza relacji między uczestnikami tego ruchu. Najchętniej podejmowane są manewry, dzięki którym można nie tylko okazać lekceważenie przepisów, ale i innych kierowców. Istnieje przymus udowodnienia i ciągłego podkreślania swojej przewagi nad innymi – nawet pod groźbą wypadku. Dzieje się tak, bo droga i samochód to wymarzone pole do ustalenia, kto ważniejszy, do określenia swojej wysokiej pozycji, choćby w hierarchii kierowców. Zachowanie agresywne wymusza na innych podporządkowanie się agresorowi, a więc subiektywnie pozwala mu poczuć się wyżej w hierarchii społecznej. Takie motywacje zachowań, typowe dla osób młodych, z których w innych krajach szybko się wyrasta, w Polsce zbyt często są typowe i wśród osób dojrzałych”.

Surowsze kary czy wyższe mandaty mogą nieco ograniczyć skutki przedstawionego wyżej zjawiska, ale wpłyną na jego przyczynę. W dłuższej perspektywie kluczowe wydaje się zwiększenie świadomości i zrozumienia pomiędzy użytkownikami dróg. Kierowcy powinni być bardziej świadomi swojej roli i odpowiedzialności za bezpieczeństwo na drodze, ponieważ siłą rzeczy stanowią największe zagrożenie. Jednak również rowerzyści i piesi mają obowiązek przestrzegania przepisów i zachowywania się w sposób odpowiedzialny.

Co mówi prawo?

Aby kierować samochodem, przynajmniej w teorii, należy znać przepisy ruchu drogowego oraz zdać stosowny egzamin. Aby korzystać z dróg jako pieszy, nie trzeba wiedzieć nic. W przypadku cyklistów istnieje szczątkowy wymóg posiadania karty rowerowej, ale tylko wobec osób między 10 a 18 rokiem życia. Kiedyś tego rodzaju dokument musieli wyrobić wszyscy rowerzyści, którzy nie posiadali jednocześnie prawa jazdy. Niestety zapis ten już od dawna nie obowiązuje.

21 września 2022 r. weszły w życie zmienione przepisy prawa o ruchu drogowym. Nadały one drodze rowerowej status podobny do tego, który posiada jezdnia czy torowisko. Od tej pory pieszy może przekraczać drogę dla rowerów jedynie w miejscu do tego przeznaczonym, dodatkowo zachowując szczególną ostrożność. Inaczej otrzyma mandat. Zgodnie z art. 27 ust. 1 Ustawy z 5 sierpnia 2022 r. o zmianie ustawy o Rządowym Funduszu Rozwoju Dróg oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1768) kierujący rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osoby poruszające się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch na przejazdach dla rowerzystów mają pierwszeństwo przed nadjeżdżającymi pojazdami tylko w sytuacji, gdy już znajdują się na przejeździe, nie zaś kiedy dopiero na niego wjeżdżają. Zapis ten ma ograniczyć niepokojące zjawisko wjeżdżania na przejścia dla pieszych z pełną prędkością, na co wielokrotnie skarżyli się kierowcy samochodów. Rowerzyści zachowujący się w ten sposób nie zdają sobie sprawy, że ich zachowanie stwarza poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Warto przypomnieć, że na przejściach, przy których nie ma specjalnego przejazdu dla rowerów, z pojazdu należy zejść i przeprowadzić go przez ulicę.

“Byłam ostatnio świadkiem potrącenia rowerzystki, która przejeżdżała przez przejście dla pieszych, zamiast rower prowadzić. Oczywiście nie usprawiedliwiam kierowcy auta osobowego, ale gdyby zrobiła to zgodnie z przepisami, to miałaby szansę wypadku uniknąć” - dzieli się swoją refleksją jedna z internautek i trudno się z nią nie zgodzić.

A co na to wszystko piesi? Czy oni również mają obowiązek znać się na przepisach? Co prawda do użytkowania chodników niepotrzebne są żadne pozwolenia, jednak zdrowy rozsądek podpowiada, że znajomość prawa na pewno nie zaszkodzi. Zwłaszcza że np. nieoczekiwane wtargnięcie tuż pod rozpędzony pojazd sprawia poważne zagrożenie nie tylko dla pieszego, ale również dla kierowcy, ewentualnych pasażerów i innych użytkowników ruchu. Piesi, przekonani, że wszędzie posiadają pierwszeństwo (chociaż wcale tak nie jest), sprawiają wrażenie, jakby byli nieśmiertelni.

“Wczoraj byłam świadkiem wypadku. Autobus, którym wracałam wieczorem do domu, potrącił młodą dziewczynę. [...] Kierowcą była kobieta, przerażona mówiła tylko, że nie widziała pieszej i nie wie, jak doszło do wypadku. Jedno jest pewne, gdyby pieszy miał na sobie jakikolwiek odblask, istnieje duże prawdopodobieństwo, że do wypadku by nie doszło lub byłby mniej tragiczny w skutkach. Droga była kręta, słabo oświetlona, a w dodatku padał deszcz. Patrząc na to z drugiej strony, co czuje kierowa w takiej sytuacji, kiedy dochodzi do wypadku? Nawet jeśli nie z jego winy, to sytuacja jest dramatyczna. Ja również nie miałam przy sobie żadnego elementu odblaskowego i to był ten moment, w którym zdałam sobie sprawę, jak taka mała rzecz może pomóc ocalić nasze życie” - dzieli się swoim doświadczeniem internautka Magdalena.

Jasne, w dziedzinie infrastruktury drogowej wiele w Polsce pozostaje jeszcze do życzenia. W całym kraju istnieje bardzo dużo niebezpiecznych miejsc, w których o wypadek nietrudno. Jednak żadna ilość ścieżek rowerowych, strzeżonych przejazdów czy przejść nie zastąpi zdrowego rozsądku i zwykłej ludzkiej życzliwości, której chyba najbardziej wszystkim użytkownikom dróg brakuje.

ikona podziel się Przekaż dalej