Seks na pierwszej randce

Wciąż dominuje stereotyp mężczyzny-macho, który zdobył kobietę – im szybciej i im więcej na liczniku, tym lepiej przy jednoczesnym stygmatyzowaniu kobiet o podobnym podejściu. Słowem: uprawiałaś seks na pierwszej randce – puszczalska! Uprawiałeś seks na pierwszej randce – zdobywca korzystający z uroków życia. O czym przekonała się część z naszych bohaterek.

- Umówiłam się na spotkanie przez powszechnie znaną aplikację randkową – zaczyna swoją historię Monika (imię zmienione), mieszkanka dużego miasta powiatowego. – Niczego nie zakładałam z góry, zwłaszcza że byłam już po serii nieudanych randek, które kończyły się po pierwszym spotkaniu, najczęściej z mojej inicjatywy, ale zdarzało się też, że to mnie zależało, a kontakt się urywał. Z Pawłem (imię zmienione) zaiskrzyło od razu. Był przystojny i błyskotliwy, miałam wrażenie, że po prostu nadajemy na tych samych falach. Zero krępującej ciszy, rozmowa sama płynęła i z każdym zdaniem okazywało się, że wiele nas łączy. Nie chciałam, by ten wieczór się szybko skończył, więc kiedy zamykali knajpę, a on zaproponował, żebyśmy się przenieśli do niego, nie protestowałam. Oczywiście licząc się z tym, że wylądujemy w łóżku. Nie wiem, co sobie myślałam. Uległam magii chwili i nadziei na kontynuację tej znajomości. Wróciłam do siebie jeszcze tej samej nocy. Seks był dla mnie wspaniałym dopełnieniem wieczoru. Problem w tym, że następnego dnia telefon milczał. Odkryłam, że usunął mnie z aplikacji, a nie wymieniliśmy się numerami, więc nawet nie miałam z nim kontaktu. Nigdy w życiu nie byłam tak rozczarowana i zawiedziona, chyba najbardziej sobą. Straciłam do siebie resztki szacunku, bo czułam się podle. Zrobiłam sobie przerwę od randek, która trwa już cztery miesiące. Nie wiem, kiedy wróci mi chęć poznania kogoś.

Seks na pierwszej randce nie zawsze musi jednak oznaczać brak chęci na kontynuację znaności, a jedynie czystą zabawę. Zdarza się też, że z takich zbliżeń rodzą się poważne związki. Jednak dla niektórych początek takiej znajomości może okazać się – delikatnie mówiąc – trudny do zaakceptowania, o czym przekonała się kolejna bohaterka.

- Marek był niedawno poznanym przez mojego przyjaciela kumplem z obozu – opowiada Karolina, 24-letnia mieszkanka Warszawy. – Poznaliśmy się przelotnie na jakiejś imprezie ze znajomymi na mieście, po prostu ktoś nas sobie przedstawił i tyle. Nie powiem, że nie zrobił na mnie wrażenia, wpadł mi w oko od razu, ale jakoś nie było okazji wymienić choćby kilku zdań. Nie powiem też, że nie ucieszyłam się, kiedy następnego dnia znalazłam w powiadomieniach zaproszenie do znajomych na Facebooku i wiadomość na Messengerze. Zaproponował spotkanie, na które bez wahania się zgodziłam. Nie miałam w tym czasie faceta, więc propozycja bardzo przypadła mi do gustu. Umówiliśmy się na wieczorny spacer, a potem wylądowaliśmy w knajpie na drinkach. Zaszumiało mi w głowie, zrobiłam się strasznie nakręcona. W końcu nie uprawiałam seksu od kilku dobrych miesięcy. Nie protestował, kiedy zaprosiłam go do siebie, wiedząc, że nie będzie mojej współlokatorki. Seks był cudowny! Szalony i namiętny, nie miałam zbyt wielu partnerów, ale z Markiem dograliśmy się najlepiej, i to za pierwszym razem. Radość jednak nie trwała długo, a znajomość przetrwała zalewie półtora miesiąca. Chociaż decyzja o pójściu do łóżka była nasza wspólna, nasłuchałam się o sobie niewybrednych komentarzy. Jakby to była moja „wina”. Potrafił w towarzystwie moich znajomych w wysublimowany sposób zasugerował, jak „łatwo mu przyszło” się ze mną związać. Traktował mnie jak puszczalską, jednocześnie uważając, że jest między nami coś więcej, a nawet padały deklaracje i wyznania. Zerwałam. Nie byłam w stanie znieść tego, że jestem – sama nie wiem – obwiniana (?) o seks na pierwszej randce. No chyba nie byłam w tym łóżku sama, tylko oboje to zrobiliśmy? Nie dało się tego w żaden sposób poukładać, czego żałuję, bo to jest naprawdę fajny chłopak, tylko totalnie niedojrzały.

Sprawdź także ten artykuł: Kobieta wciąż myśli, że się nie nadaje - czyli panie na rynku pracy.

Od przygody do wspólnego życia

- Kiedy Miłosz wyznawał mi miłość na pierwszym spotkaniu i zapewniał, że będę jego żoną, śmiałam się w duchu. Byłam pewna, że albo jest stuknięty, albo chce mnie zaciągnąć do łóżka, przy czym nie miałam nic przeciwko temu drugiemu – mówi Alina, 35-letnia mieszkanka Łodzi. Śmiałam się z jego wyznań, ale jednocześnie czułam tę chemię między nami. Nie planowałam przygodnego seksu, ale „co mi tam!” – pomyślałam, i wylądowaliśmy w hotelu nieopodal knajpy, w której się spotkaliśmy, bo rosnące pożądanie nie pozwoliło nam jechać przez pół miasta do któregoś z naszych mieszkań. W tamtym momencie uznałam to za fajną przygodę i tyle, więc tym bardziej zdziwił mnie telefon następnego dnia i propozycja kolejnego spotkania. Tak samo zdziwił, jak i ucieszył, bo tym bardziej po udanym seksie miałam ochotę na kontynuowanie znajomości. No i jak kontynuujemy ją do dzisiaj przez już siedem wspólnych lat, a każdą rocznicę pierwszej randki spędzamy w tym samym, co wtedy hotelu.

Stygmatyzowanie seksu na pierwszej randce może być bardzo krzywdzące dla obu stron. Kiedy spotyka się dwoje dorosłych ludzi i oboje wiedzą, czego chcą, jakie znaczenia ma, kiedy pójdą do łóżka? Z takich spotkań mogą zrodzić się prawdziwe i poważne związki, czego dowodem jest kolejna historia.

- Byłem pół roku po rozstaniu, a mój poprzedni związek trwał trzy lata, więc niepewnie podchodziłem do tematu randkowania, zwłaszcza przez internet – zaczyna swoją opowieść Kornel, 29-latek z Bydgoszczy. – Założyłem jednak konto na profilu randkowym, gdzie po setkach wymienionych i kilku spotkaniach w końcu trafiłem na Anię. Żadna dziewczyna tak nie urzekała słowem i błyskotliwością jak ona. Można powiedzieć, że zauroczyłem się w pikselach, widząc jej zdjęcie, i zakochałem w ciągach znaków, które do mnie pisała. Okazało się, że też jest jakiś czas po trudnym rozstaniu i, jak do tej pory, bez powodzenia szuka „tego jedynego”. Po trzech dniach wymiany wiadomości umówiliśmy się na spotkanie. Co tu dużo mówić, rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Jak później o tym rozmawialiśmy, oboje wówczas poczuliśmy się przy sobie bezpieczni – rozumiani, szanowani i dodatkowo fizycznie zafascynowani. Cała ta magia chwili i wyjątkowości sprawiła, że chcieliśmy się do siebie zbliżyć jeszcze bardziej. Pocałunek na pożegnanie pod jej domem po prostu musiał znaleźć kontynuację łóżku. Żadne z nas nie myślało o niczym, to się po prostu działo i nie było możliwe do powstrzymania. Nie żałowaliśmy nawet przez chwilę. Dziś tworzymy kochającą się rodzinę, oczekując przyjścia na świat naszej córeczki.

Seks może być przygodą, ale może także stać się początkiem czegoś większego. Związki, które zaczęły się w łóżku mogą (i nie muszą) być tak samo udane, jak i te, w których do zbliżenia doszło dopiero z czasem.

Bez kota w worku

- Nie ukrywam, że seks jest dla mnie po prostu ważnym aspektem życia – mówi Ewelina, 25-latka z Warszawy. – Lubię wiedzieć, na czym stoję w tym względzie, więc absolutnie nie mam nic przeciwko temu, by pójść do łóżka z nowopoznanym facetem. Wręcz przeciwnie, uważam to za niezbędne. Nie dla mnie czekanie i odwlekanie, bo co to za różnica, czy prześpimy się pierwszego czy piątego albo dziesiątego dnia? To nawet gorzej, bo można się jakoś przywiązać i zachęcić, a potem okaże się, że w łóżku klapa. Dla mnie max to drugie spotkanie i muszę wiedzieć, czy będę zadowolona z seksu. Może ktoś uzna to za skandaliczne i niepoprawne, ale potrafię zakończyć znajomość od razu, jeśli z kimś się nie zgraliśmy pod tym kątem. Szkoda życia na frustracje kiepskim seksem.

To normalne, że chcemy poznać partnera pod różnymi względami. Wiedzieć, czym się zajmuje, czy jest opiekuńczy, czy tak jak my pragnie mieć dzieci i rodzinę, czy raczej relacji bez zobowiązań. Seks jest właśnie jednym z takich aspektów, który również wymaga dopasowania pod kątem oczekiwań.

Pójście do łóżka na pierwszej randce, jak widać, może zrodzić różne konsekwencje. W przypadku jednych będzie to klapa, w przypadku drugich – początek ciekawej relacji. Nie ma reguły, a wszystko zależy od intencji drugiej osoby. Dlatego tak ważna jest rozmowa o potrzebach, oczekiwaniach i wyobrażeniach co do relacji. Niestety nie każdy i nie zawsze jest skory do szczerości, dlatego zawsze trzeba liczyć się z rozczarowaniem. Jeśli seks na pierwszym spotkaniu miałby prowadzić później do cierpienie, może warto jednak się z nim wstrzymać? To pytanie pozostaje otwarte, a każdy musi sobie na nie odpowiedzieć w zgodzie ze sobą i swoimi oczekiwaniami. I to jeszcze przed rozpoczęciem randkowania, nie w trakcie spotkania, kiedy nie będzie przestrzeni i czasu na poddawanie tematu refleksji.

ikona podziel się Przekaż dalej